Gatunki filmowe stanowią fascynujący teren badań nie tylko dla filmoznawców, lecz także dla twórców filmowych i telewizyjnych. Może się wydawać, że są to dzieła tworzone według schematu obowiązującego od dziesiątek lat. Nic bardziej mylnego. Współcześnie komedie romantyczne, horrory czy filmy akcji coraz częściej powstają po to, by kreatywnie łączyć różne gatunki i żonglować tym, co jeszcze nie tak dawno temu stanowiło ostoję klasycznego kina. Tylko zanim zaczniemy łamać zasady, trzeba te zasady poznać. A najpierw najlepiej zadać sobie jedno pytanie: Czym właściwie jest gatunek filmowy i kino gatunków?
Cytując klasyka, gatunek filmowy jaki jest, każdy widzi. Już małe dzieci nie maja najmniejszego problemu z rozróżnieniem komedii od horroru. Pomimo tego rozmawianie o gatunkach (czy tworzenie scenariuszy filmów gatunkowych) jest sprawą dużo bardziej złożoną. Samych gatunków i podgatunków filmowych jest mnóstwo, Thomas Sobchack wyróżnił ich aż 75! Wśród nich są bardziej popularne takie jak film kumpelski, ale też zupełnie egzotyczne osterny (westerny ze wschodniej Europy), czy filmy o zabójczych samochodach (tutaj serdecznie polecamy „Christine” z 1980 roku).
Definicji gatunku filmowego jest również bez liku. Inaczej o gatunkach będzie mówił semiotyk, inaczej formalista etc. Najogólniej rzecz biorąc są to stałe wzory wykorzystywane przez twórców filmowych i telewizyjnych, które zostały przyswojone przez widzów. Jak pisał Rick Altman, to powtórzenie z różnicą – schematy, określone motywy, postacie czy obrazy powtarzają się, ale mimo to mamy do czynienia z jedynym w swoim rodzaju dziełem.
Warto też pamiętać, że różne gatunki są definiowane ze względu na inne czynniki. I tak w niektórych nacisk jest kładziony na tematykę (czyli warstwę fabularną, np. film gangsterski będzie nim jedynie jeśli w historii pojawiają się wątki gangsterskie), na odbiór dzieła (horror czy komedia za najważniejszy cel stawiają sobie wywołanie konkretnych emocji u widza) i prezentacje (musical jest nim tylko dzięki formie przedstawienia historii, nie jej samej).
Istotnym elementem kina gatunków jest tzw. ikonografia. Są to całe bazy podświadomie kojarzonych z daną tematyką symboli. Najlepiej widać to na przykładzie westernów. Szeryf, czarny charakter na czarnym koniu, rewolwery, małe miasteczka, saloon, określone krajobrazy i już po pierwszych sekundach wiemy czego mamy się spodziewać. Chyba, że autor świadomie bawi się naszymi przyzwyczajeniami i zaraz nad lokalnym kościołkiem pojawi się niezidentyfikowany obiekt latający ;). Ale o tym za chwilę.
Kino gatunków cieszy się powodzeniem na całym świecie. Jednak same gatunki przeżywają swoje lepsze i gorsze lata. Tak było przykładowo z musicalem i filmem biblijnym. Jednak jak pokazuje sukces „La La Land” gatunek tak naprawdę nie umiera nigdy. Gatunki wyszły naprzeciw potrzebom masowego odbiorcy, nie są hermetyczne, nastawione na konkretną kulturę czy kraj (chociaż istnieją gatunki filmowe właściwe dla konkretnych kinematografii np. japońskie jidai-geki czy Weimarskie filmy górskie z lat trzydziestych).
Teraz przejdźmy do najciekawszego, czyli jak może wyglądać zabawa ze schematami. Samo łączenie różnych gatunków nie jest niczym nowym, nieme horrory stanowiły hybrydy melodramatu i kina grozy, jeden z pierwszych musicalów „Whoopie!” Z 1930 roku był też westernem. Prawdziwym przełomem w postrzeganiu gatunków i tym co można z nich wykombinować było nadejście ery kina progresywnego. To wtedy rozpoczęła się prawdziwa zabawa z konwencjami filmowymi. Twórcy zaczęli korzystać ze samoświadomości twórczej, zaczęli być autorefleksyjni. Dzięki temu pojawiła się możliwość wchodzenia w dialog z historią kina. Powstało miejsce na nostalgiczność („Ostatni Seans Filmowy” 1971), demitologizację („Pewnego razu na Dzikim Zachodzie” 1968) czy parodię („Wysyp żywych trupów” 2004). Znalazło się miejsce na meta treści. Na szczęście okazało się, że te eksperymenty twórców bardzo spodobały się widzom. Pokochali tak inteligentną i kreatywną formę kina gatunków, a my autorzy możemy żonglować całym arsenałem znaczeń filmowych i zapraszać widownię do zabawy z konwencjami!
W Polsce kino gatunków też ma się dobrze. Najbardziej popularne są niezmiennie komedie romantyczne (a trwa to właściwie od lat trzydziestych!), thrillery i oczywiście kino historyczne. Jednak nawet filmy festiwalowe i tzw. ambitne nie stronią od czysto gatunkowych wzorców. Przebój „Bogowie” z 2014 roku przypominał swoją konstrukcją heist movie, a „Pokot” Agnieszki Holland czerpie ze struktury kryminału. Od kina gatunków tak naprawdę nie uciekniemy. Zresztą wydaje się, że nie jest takie straszne jak niektórzy głoszą.
A o serialach i ich przygodach z konwencjami – już wkrótce.
P.S. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o kinie gatunków, zapraszamy na warsztaty tematyczne Bahama Films.